27 sierpnia 2012

We Włoszech każda z restauracji ma w karcie najczęściej dwa desery – panna cottę i tiramisu. Ten ograniczony wybór, wbrew pozorom, nawet po dłuższym pobycie w Italii nie staje się monotonny – każdy kucharz przygotowuje te desery według własnego przepisu, a nam niebywałą przyjemność sprawiało ich próbowanie i porównywanie sposobu podania i smaku. Deser według poniższego przepisu przyrządziliśmy na kursie gotowania, w jakim braliśmy udział we Florencji. W tej wersji tiramisu przygotowuje się w małych naczyniach zawierających dokładnie jedną porcję deseru i jest on gotowy już po godzinie chłodzenia w lodówce.

Czytaj dalej…

22 sierpnia 2012

Dzisiaj, w ramach testowania książki Y. Ottolenghi “Das Kochbuch”, wybrałam przepis na grzanki z pastą z białej fasoli i marynowaną papryką. To trzeci przepis z tej książki, który testuję i muszę się przyznać, że jeden z nich – gratin ze słodkich ziemniaków – okazał się być niewypałem. Takim niewypałem, że mimo wielkiego poświęcenia dla mojej sztuki kulinarnej nawet mój mąż nie był w stanie ich zjeść. Za to grzanki z pastą z fasoli wypadły bardzo dobrze.

Czytaj dalej…

14 sierpnia 2012

Jak to zazwyczaj bywa w przypadku dobrego, domowego risotto, po jego spróbowaniu czujemy taką błogość w ustach, że wspomnienie intensywnego wysiłku przygotowywania potrawy staje się błyskawicznie historią. Czyli krótko – jest pracochłonne, ale warto je przyrządzić. To risotto ma wyraźny smak pomidorów, parmezanu i groszku oraz ciekawą konsystencję, bo strąki groszku, w kontraście do delikatnego ryżu, pozostają do końca chrupiące. Złoty sandacz usmażony na maśle, ze względu na łagodny smak, dopełnia kompozycję dania.

Czytaj dalej…

10 sierpnia 2012

Jechaliśmy do Bolonii po to, żeby spróbować spaghetti po bolońsku i uznać jednogłośnie, że smakuje tak dobrze, jak gotowane według naszego przepisu. Ale, o dziwo, nikt w Bolonii nie słyszał o spaghetti po bolońsku w wersji, którą zajada się cały świat i która była dla nas do tej pory jedyną obowiązującą. W Bolonii je się tagliatelle al ragù. Spaghetti po bolońsku a tagliattele al ragù to dwie zupełnie inne potrawy, w których jedyną wspólną cechą jest zapewne tylko wspólny pierwowzór. Trudno ocenić które jest lepsze, bo są po prostu kompletnie inne i najlepiej jest po prostu spróbować obu.

Czytaj dalej…

12 czerwca 2012

“Tomatoes and oregano make it Italian; wine and tarragon make it French (…) Soy sauce makes it Chinese; garlic makes it good” napisała Alice May Brock, a ponieważ w 100% się z tym zgadzam, to uzależniona od czosnku, jadąc do Toskanii liczyłam na co najmniej trzy dorodne, posiekane ząbki per bruschetta. I znowu pudło. Czosnek owszem, był, ale rozsmarowany na grzance i raczej podkreślający a nie określający smak pysznego, dojrzałego pomidora. W przypadku bruschetty, tak jak przy wszystkich prostych daniach, najważniejsze są dobre składniki – biały chleb lub bułka, dojrzały na słońcu pomidor i dobra jakościowa oliwa z oliwek.

Czytaj dalej…