20 sierpnia 2009

Jednym z naszych ulubionych weekendowych zajęć jest zbieranie grzybów. W moich okolicach zbiera się prawdziwki, podgrzybki, kanie, kozaki i kurki. Najwięcej radości sprawiają nam kanie – usmażone w w cieście na patelni mają niepowtarzalny smak. Najczęściej jednak jemy kurki, bo można je kupić w sklepie, gdy nie zbierze się ich w lesie.

Grzyby im prościej zrobione, tym lepsze. We Włoszech je się na przykład carpaccio z prawdziwków: grzyby kroi się w cienkie plasterki, przyprawia solą, oliwą, cytryną, pieprzem i posypuje parmezanem. Nasz sos kurkowy do makaronu, polędwicy wołowej lub placków ziemniaczanych jest też ekstremalnie prosty.

Czytaj dalej…

10 sierpnia 2009

Początek spisywania wspomnień z miejsc, w których jadłam coś ciekawego zaczynam od paryskiej restauracji, Le Jules Verne (Tour Eiffel, Avenue Gustave Eiffel, Paris), która jest niezwykła pod każdym względem. Lokalizacja, jedzenie, atmosfera, widok i zapewne ceny, ale ponieważ okazja była wyjątkowo kiczowata  – 14 lutego i mój pierwszy raz w Paryżu – pozwoliliśmy sobie na to szaleństwo. Oficjalnie nie znam rachunku (dostałam menu bez cen, On tylko zrobił dziwną minę po tym, gdy zobaczył ceny w jego wersji menu) – i niech już tak zostanie. Zdjęcia na stronie http://www.lejulesverne-paris.com/ całkiem wiernie oddają rzeczywistość.

Czytaj dalej…

10 sierpnia 2009

Ten przepis to klasyka przedszkolnego menu, przynajmniej za moich czasów, czyli jakieś ćwierć wieku temu. Kotleciki rybne są nieśmiertelne i nadają się dla wszystkich, którzy nie lubią ryby w postaci przypominającej rybę lub dla dzieciaków zamiast gotowych paluszków rybnych. Ewolucją w stosunku do przepisu z przedszkola jest dodanie imbiru i większej ilości pieprzu. Najlepiej smakują zrobione ze świeżej ryby z porannego połowu, ale w praktyce najczęściej robię je po prostu z ryby mrożonej. Kotleciki świetnie komponują się z młodymi ziemniaczkami i mizerią z ogórków ze śmietaną.

Czytaj dalej…

9 sierpnia 2009

Ta potrawa jest prosta i wychodzi pod warunkiem, że wcześniej przygotujemy sobie składniki sosu. Pierwowzór został podpatrzony w TVN Warszawa, w programie „Smaki Miasta” i nazywał się pierwotnie ”Makaronem z sosem Alfredo”. Został dostosowany do naszych kubków smakowych przede wszystkim przez dodanie czosnku i dołączył do listy prostych i szybkich dań z makaronem w roli głównej.

Czytaj dalej…

1 lipca 2009

Dynię zakupiłam w piątek w jednym z gospodarstw przy ulicy Słonecznej w Lesznowoli. Jechałam tam z nadzieją, że odnajdę dynię piżmową, która jest podobno najlepsza do pieczenia. Po paru tygodniach poszukiwań muszę jednak stwierdzić, że dynia ta nie jest zbyt popularna w Polsce, a przynajmniej nie w Warszawie i okolicach. Tak więc z około 500 dyń, w co najmniej 20 odmianach, wybrałam najzgrabniejszą dynię, jak się później okazało „pomarańczową dynię hokkaido”.

Czytaj dalej…