Bliny można jeść właściwie na każdy posiłek w ciągu dnia, ze śmietaną, wędzonym łososiem i koperkiem lub na słodko – z konfiturami lub miodem. Robię je z mąki gryczanej i pszennej, z dodatkiem drożdży. Mąka gryczana nadaje im charakterystycznego smaku, odróżniającego je od innego rodzaju placków. Tradycyjnie bliny je się na Ukrainie, na Białorusi i w Rosji, w Warszawie serwowane są między innymi w Babuszce. Cały proces przygotowania trwa ponad godzinę: kwadrans czekamy na wyrośnięcie drożdży i trzy kwadranse na wyrośnięcie ciasta. Poniższe ilości składników są na 12-14 placków.
- Składniki:
- 150 g mąki gryczanej
- 50 g mąki pszennej
- 10 g świeżych drożdży
- 1 szklanka mleka
- 1 łyżeczka cukru
- 1 łyżeczka soli
- 2 łyżki masła
- 1 żółtko
- olej do smażenia
- 200 g wędzonego łososia
- 1 opakowanie gęstej, kwaśnej śmietany
- świeży koperek
Przygotowanie:
- Zaczynamy od podgrzania mleka. Następnie 1/4 szklanki ciepłego mleka dokładnie mieszamy z drożdżami, łyżką mąki pszennej i cukrem. Odstawiamy na 15 minut, żeby drożdże wyrosły.
- Do miski przesiewamy mąkę gryczaną i pszenną, dodajemy sól, żółtko i wlewamy roztopione masło.
- Dolewamy mleko z drożdżami i zaczynamy mieszać, dolewając pozostałą ilość mleka. Ciasto musi być gładkie i mieć konsystencję śmietany kremówki.
- Przykrywamy miskę ściereczką, odstawiamy w ciepłe miejsce i czekamy trzy kwadranse, aż ciasto wyrośnie.
- Na patelni rozgrzewamy olej roślinny i smażymy po 2-3 placki na raz. Przerzucamy je na drugą stronę gdy mają złoto-brązowy kolor.
- Jemy na ciepło, przybrane kwaśną śmietaną i łososiem.
Witam serdecznie, Wusia!
Trafiłam na tę stronę, ponieważ mnie też zaskoczyła kiedyś druga nazwa grzybów słomianych i mnie wchłonęło :)
Zostawiam wpis tutaj, przy najnowszym poście – jestem tak bardzo ucieszona, że trafiłam na stronę Pasjonatki przeróżnych smaków i aromatów, że nie mam pojęcia, czy komentować wszystkie wpisy po kolei, ekscytując się coraz bardziej, czy może na początek ograniczę się jedynie do jednego wpisu.
Lubię czytać o daniach, w których nie ma listy składników zastępczych. Kiedy czytam, że wszystko można zastąpić wszystkim i będzie dalej tak samo smakować, zgrzytam zębami. A tu proszę, jakie przyjemne zaskoczenie. Jest jedna listka składników i tak ma być :D
Pozdrawiam serdecznie i skoro na jutro szykuję makaron, to z chęcią skorzystam z dobrego przepisu na spaghetti alla carbonara. Albo cannelloni z mięsem w sosie pomidorowym… Albo domową pasta pappardelle z sosem puttanesca. Do jutra już się zdecyduję.
Cieszę się, że w 2009 postanowiłaś jednak nie wpisywać przepisów do zeszytu, tylko wrzucać je tutaj. O tak, bardzo się cieszę.
Pozdrawiam!
Bardzo, bardzo dziękuję za komentarz! Był tak miły,że aż zadzwoniłam do Wusia i przeczytałam mu go na głos :) Gotujemy w sposób jak najbardziej zbliżony do oryginału, stąd brak subsytutów. I ciszę się, że komuś oprócz nas się to też podoba. Serdecznie pozdrawiam!
Zgadzam się w zupełności z Zytka Maurion, blog naprawdę świetny! Podobnie jak autorka lubię odkrywać nowe smaki i aromaty, a najlepiej jeśli jest to jeszcze żywność naturalna:) Nie wiem czy słyszałam, ale w kwietniu w Warszawie odbywają się Targi Produktów Regionalnych “Regionalia”. Tematyka obejmuje zarówno produkty regionalne, jak i z całego świata. Dla mnie brzmi bardzo interesująco, może i Tobie też się spodoba:) Pozdrawiam!
Wusiu, witaj ponownie.
Cieszę się niezmiernie, że mój komentarz sprawił Wam przyjemność. Ja miałam tyle radości przy odkrywaniu kolejnych przepisów
Wpisuję się znów pod blinami. Tym razem z bardzo prozaicznego powodu – kupiłam mąkę gryczaną i jak tylko minie mi przejedzenie bruschettą (korzystając z lata, dorzuciłam jak poprzednio mnóstwo świeżej mięty, co gorąco polecam spróbować), biorę się za bliny. Jestem wprawdzie miłośniczką suszonych drożdży i jakieś 10 opakowań czeka na wykorzystanie, ale może świeże się znajdą jutro w lodówce. I może jeszcze będą zasługiwały na miano “świeżych” :)
Pozdrawiam!